Adresy Warszawskiej Fabryki Pomp – na Grochowskiej


Na Grochowskiej


18 lipca 1918 roku, dziesięć lat po utworzeniu Towarzystwa Komandytowego Zakładów
Mechanicznych Brandel, Witoszyński i S-ka, uroczyście oddano do użytku halę produkcyjną
o powierzchni 630 metrów kwadratowych przy Grochowskiej. Z tej okazji wykonano pa-
miątkowe tableau z portretami piętnastu osób.

Grochowska 333. W tym domu, naprzeciwko fabryki Twardowskiego, mieszkał Władysław
Smolak. Dwa z nich wielkością wyróżniają się od pozostałych.
To podobizny Stefana Twardowskiego i jego pierwszej żony Jadwigi z domu Radzimińskiej,
córki zarządców domu przy ulicy Pańskiej, w którym rodzice Stefana Twardowskiego
wynajmowali mieszkanie.


W najwyższym rzędzie na tableau, poza małżeństwem Twardowskich, umieszczono
najwyższych rangą pracowników fabryki, między innymi technika Kazimierza Kosiniewicza
i buchaltera Zygfryda Bojanowskiego. W środkowym rzędzie znalazły się portrety pięciu
ważnych pracowników fabryki, w tym majstra Józefa Zienkiewicza, tokarza Józefa Bielawskiego, ślusarza Wincentego Piotrowskiego i ślusarza Andrzeja Dąbrowskiego. W dolnym rzędzie ulokowano cztery portrety osób zajmujących najniższe miejsce w hierarchii fabryki, w tym Anny Smolakowej, Jana Drzazgi i Wacława Babkowskiego.

Wdowa Anna Smolakowa wraz z trojgiem dzieci zajmowała jedną izbę z wnęką kuchenną
w przybudówce położonej na kupionej przez Twardowskiego działce. Pracowała jako robotnica od 1917 roku. W fabryce Twardowskiego znalazło się miejsce dla jej dwóch synów. Stefan Smolak przyuczył się do zawodu tokarza, zaś Władysław Smolak został strugaczem i frezerem. Po upaństwowieniu pracował w Warszawskiej Fabryce Pomp. Wiele lat mieszkał
przy Grochowskiej 333, naprzeciwko fabryki i był gotów przybiec do pracy na każde wezwanie. Jan Drzazga od 1918 do 1946 roku był stróżem nocnym w fabryce. Mieszkał blisko
i pilnował fabryki w czasie działań wojennych na Pradze we wrześniu 1939 roku, gdy zakład
opuścili pracownicy i właściciel. Wacław Babkowski przeszedł do historii jako obdarzony
fenomenalną pamięcią i potrafiący świetnie organizować swoją pracę magazynier (opowiada o nim w swoim wspomnieniu Sulimir Żuk). Piotrowscy, Smolakowie, Kosiniewiczowie,
a także Twardowscy dali początek tradycji pracy w fabryce członków tej samej rodziny. Ta tradycja przetrwała do dziś w Grupie Powen-Wafapomp SA.


W 1922 roku zaczął pracę na tokarce Maksymilian Gross. W 1939 roku do zakładu
przyszedł jego syn — Edmund Gross, także tokarz, który w Warszawskiej Fabryce Pomp
jako pierwszy uzyskał stempel samokontroli. W 1923 roku, po skończeniu szkoły zawodowej,
podjął pracę u Twardowskiego ślusarz Józef Krasnodębski, który przeszedł na emeryturę
z Warszawskiej Fabryki Pomp w 1972 roku. W WFP od 1952 roku, także jako ślusarz,
pracował jego syn Edward Krasnodębski. Monterem na wydziale montażu w Grupie
Powen-Wafapomp jest najmłodszy, urodzony w 1952 roku, syn Józefa Krasnodębskiego —
Ryszard Krasnodębski.

W fabryce pracowali także członkowie rodziny właściciela. Jego młodszy brat, technik,
Stanisław Twardowski od 1920 roku do upaństwowienia odpowiadał za akwizycję.
W fabryce pracowali obydwaj synowie Stefana Twardowskiego. Inżynier Tadeusz Twardowski, absolwent Politechniki Warszawskiej, podjął pracę etatową u ojca 1 stycznia 1939 roku. W związku z wojną został zmobilizowany. Wzięty do niewoli przez wojska radzieckie zginął w Katyniu. Inżynier Wacław Twardowski, absolwent Politechniki Lwowskiej, zaczął pracę u ojca w 1937 roku i odszedł z fabryki po przejęciu kontroli nad nią przez państwo. Synowie właściciela kierowali pracami nad turbinami parowymi. Przez wiele lat kierownikiem produkcji przy Grochowskiej był technik Stanisław Kruś, mąż jednej z sióstr Stefana Twardowskiego, który rozpoczął pracę w 1922 roku. Zmobilizowany w 1939 roku dostał się do niewoli, z której wrócił w 1940 roku. Podjął ponownie pracę u szwagra. Zmarł w 1949 roku.

Choć grupę rozruchową nowego zakładu przy Grochowskiej stanowili pracownicy, którzy
przeszli z Aleksandrowskiej, to w pierwszych dziesięciu latach od przejęcia firmy przez Stefana Twardowskiego ukształtowała się nowa załoga. W tym okresie przyjęto do pracy wielu wybitnych fachowców.

Przełomowym wydarzeniem dla fabryki okazało się przyjście w listopadzie 1920 roku
dwudziestosiedmioletniego wówczas Szczepana Łazarkiewicza, genialnego konstruktora-samouka. W 1915 roku został on ewakuowany razem z fabryką Bormanna, w której pracował, do Moskwy. Potem los rzucił go do Kijowa. Po powrocie do Warszawy zamieszkał na Targowej, skąd miał blisko do fabryki Twardowskiego. Po kilkukrotnej zmianie mieszkania osiadł na długie lata w dwóch pokojach z kuchnią przy Sprzecznej 8.


 

Szczepan Łazarkiewicz, najwybitniejszy polski konstruktor pomp wirowych

Szczepan Łazarkiewicz, najwybitniejszy polski konstruktor pomp wirowych


Już po dwóch latach pracy w fabryce Twardowskiego Szczepan Łazarkiewicz został głównym konstruktorem. Pozostawał na tym stanowisku przez 41 lat. Odszedł z niego w 1963 roku, w wieku 70 lat. Do końca 1965 roku zachował jeszcze etat głównego specjalisty do spraw konstrukcji pomp i pokój w biurowcu przy Odlewniczej.

Przez czterdzieści lat ze Szczepanem Łazarkiewiczem był związany Stanisław Kijewski, przyjęty do pracy w fabryce Twardowskiego w 1922 roku. Zanim trafił do biura konstrukcyjnego, przez krótki czas był ślusarzem. Skończył szkołę średnią, a później uzyskał tytuł inżyniera. Przeszedł na emeryturę w połowie 1963 roku ze stanowiska zastępcy głównego konstruktora i swego wieloletniego patrona — Szczepana Łazarkiewicza.

Józef Raczko przyszedł do fabryki w wieku czternastu lat. Przez kilka miesięcy był chłopcem
na posyłki, a potem Twardowski przyjął go na trzyletnią praktykę tokarską. W 1923 roku
Raczko uzyskał tytuł czeladnika i mógł samodzielnie obsługiwać tokarkę. W Warszawskiej
Fabryce Pomp otrzymał etat starszego mistrza. Przeszedł na emeryturę w 1970 roku, zachowując do 1972 roku pół etatu jako inspektor pracy. Józef Raczko był drugim, po Henryku Monarskim, pracownikiem fabryki odznaczonym Orderem Sztandaru Pracy.


 

Józef Raczko pamiętał wszystkich pracowników fabryki Twardowskiego.

Józef Raczko pamiętał wszystkich pracowników fabryki Twardowskiego.


W 1920 roku rozpoczął pracę na Grochowskiej ślusarz Edward Czerwiński, działacz socjalistyczny zesłany za udział w rewolucji 1905 roku na Syberię. Czerwiński kierował montażem nowoczesnych obrabiarek, które znacznie wzmocniły park maszynowy fabryki, urządził narzędziownię. Dotrwał do sześćdziesięciolecia istnienia zakładu. Z tej okazji, w 1958 roku, otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

Inną osobą skazaną na zesłanie za udział w rewolucji 1905 roku był ślusarz Zygmunt Raimers (takie nazwisko widnieje na liście pracowników WFP, na liście Twardowskiego zapisano je inaczej — Rejmers). Zaczął pracę w 1922 roku. Wykonał konstrukcję i dokonał montażu ręcznej suwnicy. Z racji poglądów nazywano go „Trockim”. Pracował do 1952 roku.

W fabryce Twardowskiego wyróżniał się tokarz Bronisław Perkowski, który rozpoczął
pracę w 1923 roku i pracował jeszcze w nowym zakładzie przy Odlewniczej. Przeszedł
na emeryturę w 1966 roku.


 

Od lewej: Bronisław Perkowski i Józef Krasnodębski

Od lewej: Bronisław Perkowski i Józef Krasnodębski


Najzdolniejszym tokarzem Twardowskiego był Bonifacy Stolarkiewicz, który zaczął pracować w 1919 roku. To jemu Stefan Twardowski powierzył kupioną w 1928 roku na Targach Lipskich nowoczesnę tokarkę „Berynger”. Po wojnie znany z radykalnie lewicowych poglądów tokarz odszedł z fabryki i pomagał w umacnianiu nowej władzy.

Od 1919 roku (zgodnie z księgą pracowników Twardowskiego) pracował w zakładzie przy Grochowskiej tokarz Henryk Stanisławski. W czasie okupacji uczył pracy na tokarce Stanisława Monarskiego (Mondszajna), syna Henryka Monarskiego. Henryk Stanisławski odszedł na emeryturę z Warszawskiej Fabryki Pomp. Najstarszym wiekiem spośród tokarzy był pracujący u Twardowskiego od 1920 roku Teofil Fernik. Także od 1920 roku pracował (do śmierci w 1949 roku) kowal Ignacy Złotkowski.

Do wyróżniających się ślusarzy Twardowskiego należał Wojciech Zalewski. Rozpoczął
pracę u Twardowskiego w 1921 roku, a odszedł na emeryturę z Warszawskiej Fabryki Pomp
w 1958 roku. W 1925 roku przy Grochowskiej zaczynał pracę Feliks Jaśkiewicz, który przed wojną kierował modelarnią. Po wojnie został przewodniczącym Komitetu Fabrycznego,
a w 1946 roku wybrano go na przewodniczącego pierwszej Rady Zakładowej. Feliks
Jaśkiewicz przeszedł jeszcze na Odlewniczą. Odszedł na emeryturę ze stanowiska starszego
mistrza modelarni.


 

Sprzeczna 8. Kamienica, w której mieszkał Szczepan Łazarkiewicz.

Sprzeczna 8. Kamienica, w której mieszkał Szczepan Łazarkiewicz.


Do znanych i cenionych pracowników na Grochowskiej należał traser, uczestnik Powstania Warszawskiego, Aleksander Karczewski. Po upaństwowieniu był przez krótki czas dyrektorem, a potem przez wiele lat przewodniczył zakładowej organizacji związkowej.

Stefan Twardowski, kupując w 1917 roku działkę przy Grochowskiej, nie mógł przypuszczać, że znajdzie się ona w samym centrum nowoczesnego ośrodka przemysłowego, który w okresie międzywojennym uzyskał nazwę Kamionka Fabrycznego. Tu wówczas znajdowało się największe skupisko praskiego przemysłu.


Już w XI wieku była tu wieś Kamion (nazwa Kamionek pojawiła się w 1795 roku). Na tutejszych polach dokonano w 1573 roku pierwszej wolnej elekcji. Na króla Polski wybrano Henryka Walezego i uchwalono pierwsze pacta conventa, czyli zobowiązania nowo wybranego króla. Po trwającej tydzień elekcji szlachta wróciła po wybudowanym w tym samym roku drewnianym moście na Wiśle do Warszawy. Ten most, podobnie jak Kamion, spalili Szwedzi w 1656 roku. W 1733 roku na polach Kamiona wybrano jeszcze jednego króla — Augusta III. W 1781 roku Stanisław August Poniatowski założył miasto Kamion, które przed insurekcją kościuszkowską liczyło około sześćdziesięciu domów. W 1794 roku Kamion spaliła armia Suworowa, mordując jego mieszkańców. Ofiary potopu szwedzkiego i rzezi Pragi, poległych uczestników insurekcji kościuszkowskiej, w tym generałów Tadeusza Korsaka i Jakuba Jasińskiego pochowano na cmentarzu obok tutejszego kościoła parafialnego. Sam kościół zburzyły w czasie robót fortyfikacyjnych wojska napoleońskie. Na Cmentarzu Kamionkowskim pochowano jeszcze uczestników bitwy pod Olszynką Grochowską. Cmentarz zamknięto w 1887 roku — jego rolę przejął Cmentarz Bródnowski.


 

13 sierpnia 1920 roku na terenie starego  cmentarza na Kamionku modlił się wraz z żołnierzami przed wymarszem do Ossowa ksiądz Ignacy Skorupka. Cztery lata później okoliczni mieszkańcy utworzyli Komisję Budowy Kościoła jako wotum za zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej. Budowę kościoła Matki Boskiej Zwycięskiej finansował między innymi Stefan Twardowski. Do tej świątyni chodził Szczepan Łazarkiewicz, którego w czasie śpiewu wyróżniał czysty wysoki baryton. Od 1992 roku kościół na Kamionku jest konkatedrą Diecezji Warszawsko-Praskiej (drugim co do znaczenia po bazylice katedralnej świętego Floriana Męczennika i świętego Michała Archanioła). Pamięć o burzliwej, tragicznej historii przetrwała w pieśni, którą śpiewają wierni: Matko Zwycięska z Kamionka,/ Oliwną podnieś gałązkę./ Od nowych wojen, potopów/ Warszawę obroń i Polskę.


 

Pracownicy przyjęci do pracy przed wojną w fabryce Twardowskiego, którzy pracowali później w Warszawskiej Fabryce Pomp

Pracownicy przyjęci do pracy przed wojną w fabryce Twardowskiego, którzy pracowali później w Warszawskiej Fabryce Pomp.


Pierwsze niewielkie zakłady przemysłowe na Kamionku powstały po zbudowaniu
w latach 20. XIX wieku drogi brzeskiej. Były wśród nich zakłady tkackie, tytoniowe, fabryki
świec, mydła, zapałek, browar i farbiarnia. W 1889 roku liczący około półtora tysiąca mieszkańców Kamionek przyłączono do Warszawy. Sąsiedztwo rozbudowanego węzła kolejowego z Dworcem Terespolskim (Wschodnim), wolne tereny budowlane oraz bliskość
dwóch mostów: Kierbedzia i oddanego do użytku w 1914 roku Mostu Poniatowskiego
sprzyjały rozwojowi. Od 1901 roku kursowała Grochowską (ta nazwa ulicy pojawiła się
w 1919 roku, wcześniej nazywała się ona Traktem Moskiewskim, a jeszcze wcześniej — do
1905 roku — Traktem Brzeskim) Jabłonowska Kolej Wąskotorowa. W 1925 roku obok niej uruchomiono pierwszą linię tramwajową przebiegającą przez Grochowską — tramwaj linii
24 kursował od Placu Trzech Krzyży przez Most Poniatowskiego, Zieleniecką, Grochowską do Gocławka. W 1933 roku z Gocławka, Grochowską, Targową, przez Most Kierbedzia do Placu Krasińskich wyruszył tramwaj linii 23. Od 1935 roku na Grochowskiej były już dwa tory tramwajowe, które wyeliminowały kłopotliwe „mijanki”. Pierwsze duże fabryki na Kamionku powstały jeszcze w XIX wieku. Wtedy przy Kamionkowskiej rozpoczęło działalność Towarzystwo Akcyjne Fabryki Wstążek Gumowych i Tasiem Jaeger i Ziegler. Przy Mińskiej otwarto Towarzystwo Akcyjne Lnianej i Jutowej Manufaktury. W 1920 roku teren tej fabryki
uroczyście — w obecności Józefa Piłsudskiego — przejęły Zakłady Amunicyjne „Pocisk”,
w których produkowano kilkanaście rodzajów amunicji artyleryjskiej i kilka rodzajów amunicji
karabinowej. Pracowało w nich czterysta pięćdziesiąt osób. „Pocisk” został zniszczony
w czasie bombardowania we wrześniu 1939 roku. Po wojnie na terenie dawnego „Pocisku”
zbudowano Warszawską Fabrykę Motocykli, w której poza motocyklami w latach
1959-1965 wyprodukowano około 25 tysięcy skuterów „Osa”. W 1965 toku obiekty WFM
przejęły Polskie Zakłady Optyczne.


 

Grochowska 365. Konkatedra Matki Boskiej Zwycięskiej w Warszawie, popularny kościół na Kamionku, którego fundatorem był między innymi Stefan Twardowski

Grochowska 365. Konkatedra Matki Boskiej Zwycięskiej w Warszawie, popularny kościół na Kamionku, którego fundatorem był między innymi Stefan Twardowski.


W końcu XIX wieku przy Gocławskiej 7-11 powstała fabryka Berlińskiego Towarzystwa Akcyjnego, która od 1928 roku nosiła nazwę Warszawsko-Ryskiej Fabryki Wyrobów Gumowych „Rygawar”. W czasie wojny Stefan Twardowski załatwił swoim pracownikom zupy przygotowywane w „Rygawarze”. „Rygawar” dostarczał fabryce Twardowskiego energię elektryczną przed uruchomieniem zniszczonej w czasie działań wojennych Elektrowni Warszawskiej. Po wojnie zakład znacjonalizowano i zmieniono jego nazwę na Warszawskie Zakłady Przemysłu Gumowego „Stomil”. Zabudowania fabryki wraz z kominem, który przeszło sto lat górował nad okolicą, zburzono w 2006 roku.

Kupiona w 1917 roku przez Stefana Twardowskiego działka przylegała do Fabryki Tabakierek i Wyrobów z Papier Mache Silberbauma przy Grochowskiej 35 (316 po zmianie numeracji). Pracował w niej — jako portier — ojciec Józefa Raczki. W 1926 roku teren fabryki Silberbauma odkupiła Fabryka Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i S-ka założona w 1921 roku z inicjatywy Henryka Kolberga. Miała ona uratować prowadzoną przez niego od 1899 roku Fabrykę Aparatów Optycznych, która została pozbawiona rosyjskiego rynku zbytu. Dzięki zawartemu kontraktowi na dostawy dla armii tysiąca lornetek firma mogła się szybko rozwinąć, uruchamiając produkcję na Grochowskiej. Kryzys światowy osłabił polskich przedsiębiorców — kontrolę nad spółką przejęli francuscy udziałowcy, którzy w 1931 roku zmienili nazwę fabryki na Polskie Zakłady Optyczne. Przed wojną fabryka zatrudniała osiemset osób. Poza produkcją cywilną (między innymi mikroskopów)PZO były głównym polskim producentem zaopatrującym armię w przyrządy celowniczo-optyczne: kątomierze panoramiczne, gniazdka i wtyczki do celowników, lornetki, lunety celownicze, celowniki do bombardowania, peryskopy itp. W latach 30. słynącą z nowoczesnej produkcji, nagradzaną na międzynarodowych wystawach fabrykę kilkakrotnie odwiedzał prezydent Ignacy Mościcki. W czasie okupacji kontrolę nad PZO przejęły niemieckie zakłady Zeiss. W 1944 roku — przed wycofaniem się z Pragi — Niemcy wywieźli z PZO urządzenia, a fabrykę wysadzili. Fragmenty walącego się muru PZO uszkodziły Biuro Konstrukcyjne Zakładów Mechanicznych inż. Stefan Twardowski — przepadła część dokumentacji. Po wojnie PZO upaństwowiono, odbudowano i rozbudowano. Fabryka rozwijała działalność produkcyjną, eksportowała swoje wyroby do wielu krajów świata. W latach 90. PZO prywatyzowano poprzez Narodowe Fundusze Inwestycyjne. Zakłady zaprzestały działalności produkcyjnej. Obecnie budynek fabryczny PZO przy Grochowskiej przystosowywany jest do celów mieszkaniowych, urządza się w nim lofty. O tym, że w tym miejscu była znana w całej Polsce fabryka, przypomina odrestaurowany neon.

Po drugiej stronie fabryki Stefana Twardowskiego znajdowała się firma Bracia Borkowscy
— Zakłady Elektrochemiczne Spółka Akcyjna, która swoje wyroby opatrywała znakiem
fabrycznym „Brabork”. W 1921 roku z Braćmi Borkowskimi nawiązał kontakt Anton
Philips, właściciel koncernu Philips, wyznaczając firmie z Grochowskiej rolę generalnego dystrybutora wyrobów Philipsa w Polsce. Wkrótce potem razem z Braćmi Borkowskimi Philips założył firmę handlową z rozwiniętą siecią sprzedaży. Po nacjonalizacji „Braci Borkowskich” na ich terenie utworzono Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego „Grochów” (obecnie WSK „PZL Warszawa II” SA), produkującą wojskowy sprzęt lotniczy. Po przeniesieniu Warszawskiej Fabryki Pomp na Żerań, teren starej fabryki został oddany WSK „Grochów”, która rozebrała zbudowaną przez Stefana Twardowskiego halę fabryczną. Działka wraz z dawnym domem mieszkalnym Stefana Twardowskiego nadal pozostaje własnością tej państwowej firmy. W sąsiedztwie fabryki Twardowskiego znajdował się popularny Szpotański — Fabryka Aparatów Elektrycznych Kazimierz Szpotański i S-ka. Inżynier Kazimierz Szpotański, pracownik AEG w Berlinie i Siemensa w Rydze oraz Charkowie, po powrocie do kraju z ogarniętej rewolucją Rosji założył w 1919 roku w dwupokojowym mieszkaniu firmę. Nazwał ją szumnie Fabryką Aparatów Elektrycznych: dwóch pracowników produkowało wyłączniki do światła. W grudniu 1920 roku Szpotański kupił nieruchomość przy ulicy Kałuszyńskiej na Kamionku i bardzo szybko rozwinął produkcję. W 1928 roku zatrudniał już dwieście osób. Stał się największym producentem aparatury elektrycznej w kraju. Rozbudował fabrykę, która zajęła czworokąt między Kałuszyńską, Rybną, Drewnicką i Gocławską, a w 1938 roku kupił obiekt przemysłowy w Międzylesiu. W 1939 roku w obu zakładach Szpotańskiego pracowało przeszło półtora tysiąca pracowników — większość na Kamionku. Firma działała według wypracowanego przez Szpotańskiego systemu JEEN — jakość, ekonomia, estetyka, nowoczesność. Dwudziestolecie swojej firmy Szpotański uczcił, zakładając przy Gocławskiej 4 bibliotekę, z której mogli korzystać okoliczni mieszkańcy. W tym budynku (obecnie przebudowywanym) ma siedzibę Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna.


 

Grochowska 306-310. Budynek Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL Warszawa II", która po wojnie przyjęła znacjonalizowaną fabrykę Braci Borkowskich.

Grochowska 306-310. Budynek Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL Warszawa II”, która po wojnie przyjęła znacjonalizowaną fabrykę Braci Borkowskich.


Na Kamionkowskiej Szpotański wybudował zakładowy dom mieszkalny dla pracowników (domy zakładowe miał także „Pocisk”). W 1945 roku firmę Szpotańskiego upaństwowiono i nazwano Pierwszą Państwową Fabryką Aparatury Elektrycznej. W 1950 roku Szpotańskiego wyeksmitowano z jego domu przy Kałuszyńskiej. Nazwę fabryki zmieniono na Zakłady Wytwórcze Wysokiego Napięcia im. G. Dymitrowa — popularny ZWAR. W 1990 roku ZWAR sprzedano koncernowi ABB. Obecnie w dawnych zakładach Szpotańskiego na Kamionku ma siedzibę Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej.

W pobliżu zakładów Twardowskiego, po drugiej stronie Grochowskiej (341 po zmianie
numeracji), na terenie dawnej fabryki braci Petschów, w 1920 roku zlokalizowano Państwowe Zakłady Telefoniczne i Telegraficzne produkujące aparaty telegraficzne Morse’a, aparaty telefoniczne i ręczne łącznice telefoniczne. Z racji charakteru produkcji zakłady nazywano popularnie Dzwonkową. W 1923 roku na ich bazie utworzono Państwową Wytwórnię Aparatów Telegraficznych i Telefonicznych. W 1931 roku PWATT przejęła Państwową Wytwórnię Łączności i zmieniła nazwę na Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne (PZT). Jedną trzecią produkcji fabryki stanowiła realizacja zamówień dla wojska: aparatów i central telefonicznych, radiostacji, aparatury nasłuchowej i wyposażenia radiowego. Poza tym produkowano liczniki energii, klaksony, elektryczne instalacje samochodowe, a nawet automaty sprzedające papierosy i bilety. W ramach programu rządowego powszechnej radiofonizacji PZT produkowały popularny, kosztujący 39 złotych, odbiornik kryształkowy „Detefon”, a następnie jeszcze tańszy odbiornik WR. W 1939 roku firma wygrała konkurs na lampowy odbiornik sieciowy z głośnikiem — „Ludowy”. O jakości wyrobów zakładów świadczył złoty medal dla radioodbiornika „Echo” na światowej wystawie w Paryżu w 1938 roku. Po wojnie, w 1948 roku, Wilhelm Rotkiewicz — konstruktor „Detefonu” — skonstruował radioodbiornik „Pionier”, którego produkcję uruchomiły kierowane przez niego zakłady DIORA w Dzierżoniowie. Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne przy Grochowskiej zmieniły nazwę na Zakłady Wytwórcze Urządzeń Telefonicznych im. Komuny Paryskiej (ZWUT), które po przemianie ustrojowej kupił Siemens.


 

Grochowska 312/314. Dom mieszkalny wybudowany przez Stefana Twardowskiego w 1928 roku.

Grochowska 312/314. Dom mieszkalny wybudowany przez Stefana Twardowskiego w 1928 roku.


Rozległy teren przy ul. Grochowskiej (po zmianie numeracji posesje oznaczone numerami od 309 do 317) zajmowało utworzone w 1904 roku Towarzystwo Fabryki Motorów „Perkun” Spółka Akcyjna. „Perkun” produkował silniki spalinowe małej i średniej mocy, w tym zwłaszcza wysokoprężne dla przemysłu i rolnictwa. W ramach programu taniej motoryzacji w 1939 roku uruchomiono produkcję motocykla „Perkun”. W latach 30. fabryka produkowała na potrzeby armii bagnety, rakietnice, maszynki do ładowania taśm ciężkich karabinów maszynowych, granatniki, moździerze, pociski, części do dział i karabinów. W 1927 roku „Perkun” zatrudniał ponad trzystu pracowników, w tym ponad siedemdziesięciu rekomendowanych przez wojsko. W 1939 roku fabryka, która miała trudności z odnalezieniem się po kryzysie, dawała pracę 183 osobom.


 

Gocławska 12. Budynki dawnej fabryki Szpotańskiego.

Gocławska 12. Budynki dawnej fabryki Szpotańskiego.


W 1913 roku na Grochowskiej (301-305 po zmianie numeracji) pojawiła się francuska
Spółka Akcyjna „Perun”, która powstała w wyniku wykupienia przez francuskie Towarzystwo Akcyjne L’Air Liquide założonej w 1910 roku w Petersburgu Spółki Akcyjnej „Perun”. Po rewolucji w Rosji firma działała tylko na terenie Polski. „Perun” był pierwszą w naszym kraju fabryką produkującą sprzęt spawalniczy: elektrody do spawania łukowego, transformatory spawalnicze, spawalnice wirujące. W latach 1929-1930 zakład wykonał pierwszą spawaną konstrukcję budowlaną w Polsce — budynek PKO w Warszawie. Po wojnie fabrykę upaństwowiono i nadano jej nową nazwę — Warszawska Fabryka Sprzętu Spawalniczego „PERUN”. Przedsiębiorstwo przez wiele lat współpracowało z renomowanym Instytutem Spawalnictwa w Gliwicach. Nie zmieniło lokalizacji. Po prywatyzacji firma pozostała w rękach polskiego kapitału, utrzymując profil produkcji. W 2010 roku będzie obchodzić stulecie istnienia.


 

Na Kamionku przetrwał jeszcze jeden zakład: przeniesiona tu w latach 30. z ulicy Szpitalnej Fabryka E. Wedel, którą w 1949 roku znacjonalizowano, zmieniając nazwę na Zakłady Przemysłu Cukierniczego 22 Lipca d. E. Wedel. Obecnie fabryka jest własnością koncernu Cadbury. W Wedlu przez wiele lat pracował Bolesław Waszul, późniejszy inspektor BHP w Warszawskiej Fabryce Pomp i dziennikarz zakładowej gazety „Wafapomp”. Wkrótce po odzyskaniu niepodległości przy ulicy Terespolskiej zaczęły powstawać państwowe Centralne Warsztaty Samochodowe, które powołano z inicjatywy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Rozlokowały się m.in. na terenie Warszawskiej Fabryki Wyrobów Ołowianych i Cynowych Wojciecha Kemnitza. Twórcą CWS był pułkownik Kazimierz Meijer, absolwent Politechniki Lwowskiej, który w 1939 roku uratował obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. Początkowo w CWS serwisowano tabor samochodowy i uruchomiono niewielką produkcję części zamiennych oraz nadwozi. W 1920 roku Tadeusz Tański (syn Czesława Tańskiego, który na początku lat 20. wypróbowywał prototyp silnika lotniczego w fabryce Twardowskiego) skonstruował pierwszy polski samochód pancerny oparty na podwoziu forda. Kilkanaście takich pojazdów wyprodukowanych w CWS wzięło udział w wojnie polsko-bolszewickiej. CWS szybko się rozwinęły. W 1926 roku pracowało w nich ponad tysiąc osób. Produkowano tu silniki i samochody CWS T-1, CWS T-2 (oba skonstruowane przez Tadeusza Tańskiego), CWS T-8, a także motocykle „Sokół”. Do 1927 roku zmontowano i wyprodukowano na Terespolskiej także 1074 samochody ciężarowe oraz 25 czołgów Renault FT. W 1928 na bazie m.in. CWS — w oparciu o decyzję ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego— utworzono Państwowe Zakłady Inżynierii, które miały zająć się także produkcją na rzecz wojska. W latach 30. przy Terespolskiej zbudowano Fabrykę Samochodów Osobowych i Półciężarowych o zdolności produkcyjnej 4500 samochodów rocznie. Z tej fabryki wyjeżdżały między innymi licencyjne samochody osobowe Fiat 508 i Fiat 518 oraz ciężarowe: Fiat 621 i 618. Najpopularniejszy z tych modeli Fiat 508 kosztował w 1936 roku 5400 złotych.


 

00028

Zamoyskiego 28/30. Fabryka Wedla.

00027

Bolesław Waszul.


Znaczna część produkcji fabryki, zatrudniającej ponad trzy tysiące osób, była przeznaczona dla wojska (samochody terenowe, do przewozu radiostacji, sanitarki, ciągniki artyleryjskie, ciężarówki). W Państwowych Zakładach Inżynierii opracowano dokumentację konstrukcyjną nowoczesnego sprzętu pancernego. We wrześniu 1939 zakłady zostały zbombardowane, a w 1944 roku całkowicie zniszczone przez Niemców. W 1949 roku na ich miejscu zbudowano wielkie Zakłady Przemysłu Odzieżowego, posługujące się od 1967 roku nazwą „Cora”. Ta marka była znana w wielu krajach świata, w tym także w Europie Zachodniej i USA. „Cora” upadła na początku bieżącego stulecia, a jej teren przejęła firma budowlana, która zburzyła fabrykę i wznosi domy mieszkalne.

W 1924 roku przy Grochowskiej 1 (po zmianie numeracji w 1937 roku – Grochowskiej 354) mieściła się Fabryka Gilz „Dzwon” Hilarego Jeżewskiego, zatrudniająca czterdziestu pracowników, którzy w ciągu tygodnia produkowali siedem milionów gilz papierosowych. Na Kamionkowskiej, poza Fabryką Wstążek Gumowych i Tasiem, funkcjonowała jeszcze Garbarnia Skór Chromowych i Galanteryjnych Gemza, Krassowski i Synowie z 35 pracownikami. W 1920 roku na Kamionku powstała odlewnia metali kolorowych Józefa Dyjasińskiego. W 1928 roku miała ona cztery piece tyglowe i zatrudniała 25 osób. Odlewnia była głównym dostawcą odlewów kolorowych dla fabryki Twardowskiego. Po wojnie została znacjonalizowana i włączona — podobnie jak odlewnia żeliwa przy Kolejowej — do Warszawskiej Fabryki Pomp. W końcu lat 60. przeniesiono ją z Mińskiej na Kolejową.

W 1913 roku na całej Pradze było 7800 robotników, a w 1938 — 26 300. Spośród nich
przeszło połowa — prawie 14 tysięcy — na Kamionku Fabrycznym, który stał się trzecim
pod względem wielkości zatrudnienia rejonem przemysłowym w Warszawie. W 1938 roku na niewielkim Kamionku pracowały czterdzieści dwa zakłady przemysłowe. Fabryka Twardowskiego choć nie należała do największych, to ze względu na profil i jakość produkcji była znanym i cenionym w kraju obiektem przemysłowym.

W 1919 roku, po wykupieniu wszystkich udziałów, Stefan Twardowski uzupełnił nazwę
firmy, która od tej pory brzmiała: Zakłady Mechaniczne Brandel, Witoszyński i S-ka.
Właściciel: inż. Stefan Twardowski. Nazwiska Brandla i Witoszyńskiego zniknęły dopiero
w 1929 roku, po kolejnej zmianie nazwy firmy na Zakłady Mechaniczne inż. Stefan Twardowski. Hala fabryczna przy Grochowskiej — nazywana jeszcze po II wojnie światowej przez robotników warsztatem — miała powierzchnię 630 metrów kwadratowych. Pracowały w niej początkowo głównie obrabiarki przeniesione z Aleksandrowskiej. Były zasilane parą z lokomobili — zespołu napędowego, przypominającego parowóz, instalowanego powszechnie
na przełomie XIX i XX wieku w małych fabrykach. W pierwszych latach nadal produkowano
pompy tłokowe „Plus” i turbinki parowe wzorowane na amerykańskich „Terry”, których
dokumentację przygotował jeszcze Czesław Witoszyński. Produkcja pomp wirowych była
początkowo niewielka. Skomplikowana sytuacja odrodzonego państwa nie sprzyjała inwestycjom. W pierwszych latach niepodległości zakład ratowały zamówienia państwowe. Na zamówienie wojska wytwarzano tłoki i pierścienie tłokowe do francuskich samolotów oraz lewarki do podnoszenia samochodów. Na zamówienie Ministerstwa Skarbu wyprodukowano kilkaset ręcznych maszynek do stemplowania będących w obiegu niemieckich marek okupacyjnych. Hiperinflacja sprawiła, że robotnicy na początku lat 20. byli milionerami — otrzymywali miliony marek, które jednak były niewiele warte. Sytuacja fabryki poprawiła się po uregulowaniu problemu granic i wprowadzeniu silnej złotówki. Jednak jej sukces byłby niemożliwy bez dwóch ludzi: Stefana Twardowskiego
i Szczepana Łazarkiewicza, który z powodzeniem nastąpił Czesława Witoszyńskiego. Od
początku lat 20. przez kolejne czterdzieści lat wszystkie nowe konstrukcje pomp wdrażane
do produkcji były albo dziełem Szczepana Łazarkiewicza, albo powstały pod jego nadzorem.
Z nazwiskiem Szczepana Łazarkiewicza łączy się produkcja nowoczesnych pomp wirowych odpowiadających potrzebom polskiej gospodarki.


Talent konstrukcyjny Łazarkiewicza został połączony z przedsiębiorczością Twardowskiego,
który osobiście kierował fabryką. Doprowadził do przejścia z zasilania lokomobilą
na zasilanie elektryczne, wybudował jedyną wówczas w Polsce fabryczną stację prób pomp, wyposażył zakład w nowe obrabiarki, przyjmował zamówienia na pompy, które wcześniej kupowano za granicą. W 1928 roku obchodzono z pompą dziesięciolecie zakładu przy Grochowskiej i dwudziestolecie powstania firmy. Z tej okazji właściciel urządził dla całej załogi poczęstunek, zaś pracownicy podarowali właścicielowi pamiątkowe tableau. Honorowe miejsce zajmuje na nim Stefan Twardowski. U jego boku nie ma już Jadwigi Twardowskiej, która zmarła w 1919 roku przy porodzie córki (nadano jej imię po matce). Stefan Twardowski poślubił jej siostrę Stefanię Radzimińską. Przejęła ona opiekę nad czworgiem dzieci. Pomagała jej siostra Maria Radzimińska, panna, mieszkająca razem z rodziną właściciela. Tableau z 1928 roku jest świadectwem rozwoju firmy. W 1918 roku, w dniu otwarcia nowego zakładu, na tableau, poza właścicielem i jego żoną, było trzynastu pracowników. Dziesięć lat później — już pięćdziesięciu ośmiu.

Układ tableau jest bardziej demokratyczny niż ten z 1918 roku. Stefana Twardowskiego otaczają pracownicy produkcyjni. Na najwyższych rzędach i wokół portretu Stefana Twardowskiego umieszczono wizerunki wieloletnich pracowników, między innymi: Wojciecha Zalewskiego, Teofila Fernika, Zygmunta Ryzińskiego, Franciszka Ziarkowskiego, Henryka Stanisławskiego, Bronisława Perkowskiego, Eugeniusza Kostrzewskiego, Aleksandra Szymanowskiego, Jana Piotrowskiego, Maksymiliana Grossa, Henryka Monarskiego (Mondszajna), Józefa Raczki, Władysława Smolaka, Ignacego Złotkowskiego, Karola Kucha, Bonifacego Stolarkiewicza, Wincentego Piotrowskiego, Edwarda Czerwińskiego, Wacława Szymańskiego. Miejsce dla Szczepana Łazarkiewicza znalazło się w czwartym rzędzie, a dopiero w piątym umieszczono portret kierownika produkcji i szwagra właściciela — Stanisława Krusia oraz brata Stefana Twardowskiego — Stanisława Twardowskiego. Ich sąsiadami z tego samego rzędu są m.in.: szofer Leon Koprzywa oraz Wojciech Kowalski, dorożkarz i woźnica, który przed II wojną światową, już w dojrzałym wieku, opanował jazdę samochodem i woził właściciela.

Józef Raczko we wspomnieniach podkreślał, że załoga fabryki Twardowskiego była
starannie dobrana. Na pierwszym miejscu liczyły się fachowość i sumienne wykonywanie
obowiązków. W okresie przedwojennym w fabryce nie było ani jednego pracownika kontroli. Pracownicy sami kontrolowali swoją pracę. Okres rozwoju fabryki Twardowskiego, podobnie jak i całej gospodarki krajowej, został zahamowany w wyniku wielkiego kryzysu światowego. W latach 1930-1934 skrócono tydzień pracy i zmniejszono wynagrodzenia. Jednak właściciel nie zwalniał pracowników. Zachował się podobnie jak Wacław Brandel i Czesław Witoszyński w czasie I wojny światowej, gdy zakład stanął, a właściciele utrzymywali załogę. Aby zająć pracowników, Stefan Twardowski polecił im unowocześnienie własnymi siłami parku maszynowego. Nowe maszyny przydały się, gdy po recesji nastąpiła koniunktura.

Druga połowa lat 30. to okres rozkwitu fabryki. Niewielka, lecz doświadczona, ustabilizowana, starannie przez lata dobierana załoga produkowała coraz większe i coraz bardziej skomplikowane pompy. Zgodnie z relacją Józefa Raczki w końcu lat 30. stawka godzinowa robotnika dochodziła do 2,70 zł. Siła nabywcza przedwojennej złotówki jest porównywanado 12-14 dzisiejszych złotych, choć ze względu na inną strukturę cen, to porównanie nie jest właściwe. Żywność była zdecydowanie tańsza, zaś wyroby przemysłowe droższe. Jeśli relacja Raczki jest wierna, to zarobki najlepszych robotników mogły dochodzić do pięciuset złotych. To bardzo wiele, bowiem średnia zarobków robotników w dużych warszawskich fabrykach cywilnych w 1935 roku wynosiła około 140 złotych. Więcej otrzymywali robotnicy z państwowych fabryk produkujących dla wojska. W Fabryce Karabinów, Państwowych Zakładach Inżynierii, Państwowych Zakładach Lotniczych średni zarobek robotnika przekraczał trzysta złotych. Ponad czterysta złotych miesięcznie zarabiali robotnicy w fabrykach prywatnych produkujących dla wojska: w fabrykach Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki oraz w Zakładach Przemysłowo-Handlowych Wł. Paschalski.

W 1938 roku fabryka Twardowskiego zatrudniała siedemdziesięciu dwóch pracowników
— pięćdziesięciu robotników, ośmiu techników i czterech urzędników. Z okazji dwudziestolecia prowadzenia firmy Stefan Twardowski otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.


Rozwój fabryki przerwała wojna. Od pierwszych dni września Praga była obiektem
zmasowanych bombardowań. Bomby spadały na obiekty przemysłowe na Kamionku: Zakłady
Amunicyjne „Pocisk”, Park Paderewskiego (Skaryszewski), w którym ustawiono baterie
przeciwlotnicze, Państwowe Zakłady Inżynierii, Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne,
fabrykę Szpotańskiego oraz sąsiadujące z fabryką Twardowskiego Polskie Zakłady
Optyczne. Jedna z bomb eksplodowała obok Braci Borkowskich — w bezpośrednim sąsiedztwie zakładów Twardowskiego. Najbardziej zaciekle bombardowano Dworzec Wschodni. W czasie ataku lotniczego 5 września wśród wielu ofiar było dwadzieścia pomagających wojsku harcerek.


 

Grochowska 339. Ośrodek zdrowia, a przed wojną Miejska Stacja Higieny Zapobiegawczej, dobrze znana pracownikom pobliskich Zakładów Mechanicznych

Grochowska 339. Ośrodek zdrowia, a przed wojną Miejska Stacja Higieny Zapobiegawczej, dobrze znana pracownikom pobliskich Zakładów Mechanicznych


Od połowy września na Pradze toczyły się walki ze szturmującymi Niemcami. Boje
toczono między innymi w rejonie Gocławka, Witolina, Olszynki Grochowskiej, Wału Gocławskiego, na Saskiej Kępie. Na Grochowie polskie oddziały odniosły kilka zwycięstw nad Niemcami, biorąc między innymi do niewoli 120 jeńców. Walki na Grochowie prowadzono do 26 września. Następnego dnia Warszawa skapitulowała. Wojna zdziesiątkowała załogę Twardowskiego. Modelarz Chaskiel Stolnicki zginął w getcie albo w obozie zagłady w Treblince. W Auschwitz zmarł ujęty w czasie ulicznej łapanki w 1940 roku traser Marian Dudek. W Stutthofie zginął szlifierz i tokarz Wacław Szymański, wywieziony z Warszawy w sierpniu 1944 roku. Od kuli na balkonie swego mieszkania przy Kamionkowskiej zginął tokarz Władysław Trzciński. W bramie swego domu zginął rozszarpany pociskiem Franciszek Ziarkowski. Wyzwolenia nie doczekał także tokarz Zygmunt Ryziński z Bródna, który na początku lat 20. był czeladnikiem Józefa Raczki — został zamordowany w 1944 roku w obozie w Mauthausen. W czasie bombardowania Szpitala Praskiego zginął Eugeniusz Kostrzewski, wychowanek fabryki Twardowskiego. Wojny nie przeżyli: Aleksander Szymanowski i Maksymilian Gross. Syn Stefana Twardowskiego, inż. Tadeusz Twardowski, został zamordowany w Katyniu. W okresie okupacji fabryka pomagała pracownikom w przeżyciu. Za przyzwoleniem właściciela produkowano „na boku” młynki do mielenia zboża, kłódki, aparaty do pędzenia samogonu — wszystko, co można było wymienić na żywność. Dokumenty potwierdzające zatrudnienie w zakładzie dawały poczucie większego bezpieczeństwa. W czasie okupacji z tego względu Stefan Twardowski zatrudnił Andrzeja i Leszka Łazarkiewiczów — syna i bratanka Szczepana Łazarkiewicza, Edwarda i Stefana Czerwińskich — synów Edwarda Czerwińskiego, Stanisława Monarskiego (Mondszajna) — syna Henryka Monarskiego. Te środki zabezpieczenia okazały się niewystarczające. Po wybuchu Powstania Warszawskiego hitlerowcy przystąpili do masowych wywózek ludności na roboty przymusowe i do obozów koncentracyjnych. Początkowo wywożono mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat (w ich gronie znaleźli się m.in. Szczepan Łazarkiewicz i Wacław Szymański), a potem także kobiety. Równocześnie z wywózką ludności hitlerowcy wywozili maszyny i inne wyposażenie fabryk, dokonywali zaplanowanej wcześniej akcji niszczenia całych obiektów przemysłowych. Wtedy wysadzono w powietrze gmach PZO, Dzwonkową, zakłady „Perkun”. Łupem Niemców padły też najlepsze maszyny fabryki Twardowskiego. Mimo powojennej zmiany ustroju Stefan Twardowski wciąż wierzył, że zdoła zachować swój zakład. By uniknąć nacjonalizacji, zatrudniał poniżej pięćdziesięciu pracowników.

Jednak w 1950 roku nad Zakładami Mechanicznymi inż. Stefan Twardowski ustanowiono przymusowy nadzór państwowy, a rok później przejęło je nowe, państwowe przedsiębiorstwo — Warszawska Fabryka Pomp.

W pierwszych latach po upaństwowieniu fabryką kierowały osoby bez doświadczenia
w przemyśle. Prowadziło to do chaosu organizacyjnego i zmniejszenia — przy zwiększonym
zatrudnieniu — produkcji. Pod koniec lat 40. fabryka Twardowskiego produkowała
rocznie 350 pomp i około dziesięciu ton części zamiennych. Bezpośrednio po upaństwowieniu produkcja spadła do stu pomp. Sytuacja zmieniła się w 1954 roku, gdy w WFP na Grochowskiej pojawił się inżynier Jerzy Kabała z Zagłębia Dąbrowskiego, który sprawnie pokierował produkcją. Już w pierwszych latach po upaństwowieniu zlikwidowano tak zwany napęd pasowy, wymieniono park maszyny. Zakład podejmował się produkcji nowych konstrukcji pomp dla elektrowni, których autorem był Szczepan Łazarkiewicz. Zgodnie bowiem z decyzją władz WFP miała produkować pompy przede wszystkim dla energetyki. W 1955 roku inżynier Kabała dokonał reorganizacji, powołując dwóch mistrzów: Józefa Raczkę na mistrza obróbki mechanicznej i Arseniusza Szewcowa na mistrza montażu. Był to pierwszy krok do podziału zakładu na dwa odrębne wydziały.


 

Arseniusz Szewcow i Stanisław Monarski (Mondszajn).


Arseniusz Szewcow urodził się na Wołyniu jako Wacław Szewczyk. Przed wojną skończył szkołę techniczną, uzyskując tytuł technika. Pracował w cukrowni. Żołnierz września, ranny w czasie bitwy nad Bzurą, dostał się do niewoli radzieckiej. Trafił na Syberię — tam zmieniono mu imię i nazwisko na Arseniusza Szewcowa. Posługiwał się nimi do końca życia. Z 1. Dywizją Wojska Polskiego przeszedł od Lenino do Berlina. Po demobilizacji, w marcu 1946 roku, podjął pracę w fabryce Twardowskiego. Odszedł na emeryturę z WFP w 1978 roku.

W fabryce Brandla i Witoszyńskiego przy Aleksandrowskiej pracowali głównie mieszkańcy
Pragi. W zakładzie Twardowskiego przy Grochowskiej było spore grono osób z podwarszawskich miejscowości. Powiększali je pracownicy, którzy z pomocą właściciela budowali niewielkie domy za miastem.

Po wojnie w fabryce pojawili się pracownicy, których rodzinne miejscowości znalazły
się poza granicami Polski. Jednak największą nową grupą podejmującą pracę w WFP była
młodzież ze wsi i małych miasteczek. Także z myślą o niej w 1962 roku otwarto Zasadniczą
Szkołę Zawodową Warszawskiej Fabryki Pomp. Wielu jej absolwentów związało swoje
życie zawodowe z WFP. Jednym z nich jest obecny dyrektor w Grupie Powen-Wafapomp
SA Tadeusz Dzwonkowski, który przyjechał do Warszawy ze wsi z okolic Łomży. W szkole zawodowej uczył go między innymi Józef Raczko, który — podobnie jak Tadeusz Dzwonkowski — przyszedł do fabryki jako czternastolatek.

Mimo upaństwowienia i wyeksmitowania Stefana Twardowskiego z domu przy Grochowskiej,
WFP pielęgnowała tradycję. W 1958 roku uroczyście obchodzono jubileusz półwiecza
fabryki. Na okolicznościowej akademii urządzonej w sali Polskich Zakładów Optycznych
wieloletni pracownicy zakładu — Szczepan Łazarkiewicz, Józef Raczko, Józef Krasnodębski
— otrzymali odznaczenia. Już wtedy załoga walczyła o budowę nowego zakładu, bo
stara, niewielka fabryka przy Grochowskiej nie była w stanie podołać zamówieniom. Powołany Komitet Budowy Nowego Zakładu zdołał uzyskać zgodę władz na nową inwestycję na Żeraniu Wschodnim. Tam rozpoczął się trzeci etap w historii fabryki.